poniedziałek, 8 października 2012

Piosenki i pioseneczki

Przez ostatni miesiąc jeździłam odbywać moje praktyki w szkole podstawowej (niezbędne, gdyby przyszło mi w życiu korzystać z planu B, czego wolałabym uniknąć ;) ) używając komunikacji miejskiej (małych busików, jeżdżących szybko i często). Niejednokrotnie zdarzało mi się wsłuchiwać w to, co akurat serwuje nastawiona przez kierowcę stacja radiowa i prawie za każdym razem kończyło się to na włożeniu w uszy słuchawek i ustawienia głośności na najwyższy poziom. Abstrahując od sytuacji, gdzie z głośników wydobywało się disco-polo i takie hity (dlaczego łaj..?!), zazwyczaj słuchać można było jakichś totalnie płytkich, łatwych pioseniuniek. Zastanawiałam się, co musi posiadać utwór, żeby mógł stać się radiowym hitem puszczanym w stacjach radiowych w porze obiadowej...

Ostatnie tygodnie upłynęły bardzo pracowicie. Po zarejestrowaniu bębnów do czterech piosenek i nagraniu pozostałych instrumentów do dwóch wybranych z tej grupy, byliśmy pewni, że za jakiś czas będziemy świadkami historycznej chwili, a mianowicie odsłuchania pierwszego singla zespołu NLY :). Niestety, nie wszystko wyszło tak jak chcieliśmy, a w głębi serca czuliśmy, że żadna z piosenek, które nagraliśmy nie powinna być singlem. Oby dwie są mocno skupione na jakimś przewodnim motywie, który w nich występuje i mogą trochę zmylić słuchacza, co do rodzaju muzyki, którą gramy. Singiel powinien w jakiś sposób nakreślać charakterystyczne cechy dla danego zespołu, być trzy, czy czterominutową wizytówką. Jest to nie lada wyzwanie i chyba najgorszym ruchem mogłoby być wrzucenie sobie tak zwanej „spiny”, co zdarza mi się dość często. No bo musi być przecież ładny i prosty, ale posiadać zaskakujący element, wesoły, ale z nutką smutku, tekst zrozumiały, a najlepiej po polsku ;) Okazuje się, że wskazanie singla w naszym przypadku nie było wcale takie trudne…
Od pierwszych nutek, które zagrał Grzesiek czuliśmy, że to musi być TA piosenka. Trochę to podobne do uczucia, kiedy panna młoda wkłada swoją białą sukienkę i wie, że to właśnie ta jedyna. :) Bardzo szybko melodia wokalu ułożyła mi się w głowie, a tekst w zasadzie stworzył się w dużej mierze sam podczas śpiewania po tak zwanym „holendersku”.  Piosenka powstała w parę dni i paradoksalnie jest jedną z najświeższych w naszej kolekcji. Niczego nie jestem jednak tak pewna, że to dobry wybór. Świadczy to o tym, że nasz styl chyba się już trochę wyklarował i jesteśmy bardziej świadomi zalet naszej muzyki i tego, co czyni ją dla nas wartościowym. A zatem tak, ostatnie tygodnie były pracowite. Postanowiliśmy zarejestrować sami całą piosenkę i sami ją zmiksować. Nie nagli nas ograniczenie czasowe, nikt nie stoi nad głową i nie ciągnie za rękaw. Bez stresu nagraliśmy kolejne instrumenty. W zeszłą sobotę – wokale i gitarkę na specjalne życzenie Bartka :). W tym tygodniu robimy miksy i wysyłamy piosenkę do masteringu, bo jedyne co nas nagli to chęć pokazania ludziom tego, nad czym pracowaliśmy dość długo. Nie chcemy jednak podejmować pochopnych decyzji, których potem moglibyśmy żałować, albo przynajmniej pluć sobie w brodę.
                Tekst powstał zupełnie spontanicznie, jak zresztą już wspomniałam i jest po angielsku. Ostatnio dużo czasu (czasem nawet chyba zbyt dużo) poświęcam temu, żeby przemyśleć dokładnie wszystko to, co nastąpi, albo to, co właśnie się skończyło, zmieniło… Czasem natłok tego w głowie sprawia, że wydaje mi się, że jestem za słaba żeby to poukładać, a kolejne wydarzenia w moim życiorysie wciąż udowadniają mi, że ja mam 1,50cm, a świat jest nieporównywalnie większy, a więc lądowanie na ziemi okazuje się być bardzo twarde i nieprzyjemne, zwłaszcza dla kogoś, kto cały czas chodził z głową w chmurach.  Napisałam więc piosenkę o tym, że mówienie o swoich lękach i frustracjach nie jest najlepszym sposobem na rozwiązanie ich, a zdecydowanie korzystniejszą opcją będzie po prostu zmierzenie się z nimi. To swojego rodzaju lekarstwo na narastającą we mnie panikę w związku ze starzeniem się :P




Minione tygodnie były dla mnie najlepsze z możliwych.Chciałabym żeby było takich jak najwięcej. Wiem, co to znaczy dobra współpraca, jaką siłę posiada wspólna "burza mózgów" i szczerość. Dni, w których uczę się dzięki chłopakom coraz to nowszych rzeczy sprawiają, że za każdym razem, kiedy kładę się do łóżka czuje się odprężona i zrelaksowana, a wstawanie rano nie jest takie straszne, jak był kiedyś :). A na koniec kilka foteczek z próby w całym naszym składzie. Można również rzucić okiem na naszą piękną salę prób, którą własnymi, gołymi rencami niedawno posprzątaliśmy i jest pięknie teraz... chociaż chłopaki mówią, że chcą na ścianach jakieś panie wieszać... phi! ;)
Autorem zdjęć jest Adrian Partyka, za co okrutnie dziękujemy :) 
 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Are you presently looking for real valid YouTube Views? Leave behind your fears, we'll adequately direct you to buy YouTube Views

    OdpowiedzUsuń
  2. It could work as an exceptional marketing technique that could serve as a magnet to draw in the fantastic possibilities in regards to followers, clients, customers and various other networking possibilities. buy real usa facebook likes

    OdpowiedzUsuń
  3. The post is very nice. I just shared on my Facebook Account.

    OdpowiedzUsuń
  4. I am happy to find this post very useful for me, as it contains lot of information. I always prefer to read the quality content and this thing I found in you post. Thanks for sharing.

    OdpowiedzUsuń