poniedziałek, 14 października 2013

Na nowo...

     Podobno 21 dni zajmuje zakorzenienie pewnych zachowań w naszym życiu, by móc nazwać je zwyczajem. Ciekawe, że odzwyczajenie się od takiej rutyny jest banalnie proste. Weźmy chociażby rzucanie palenia - jeden papieros ma kolosalne znaczenie, kiedy wraca się z niepalenia do bycia nałogowcem, zjedzenie jednej kostki czekolady zawsze pociąga za sobą następne kęsy, a rozleniwienie im jest dłuższe, tym ciężej nam się z niego wygrzebać. Mam wrażenie, że bycie lepszym człowiekiem jest znacznie trudniejsze, niż uchodzenie za złego (przynajmniej w swoim własnym mniemaniu). A kierowanie się dobrymi zasadami znacznie mniej ciekawe, niż uleganie ZŁUDNYM pokusom...



     Pisanie w tym miejscu sprawiało mi wielką radość. Dlaczego więc przestałam tu zaglądać? Przecież działo się tak dużo, że nie sposób opisać to w jednym poście. Zagraliśmy koncerty, niektóre były zaskakujące i dla nas i dla ludzi, którzy na nie chodzili, inne - zwyczajne, miłe, dające potwierdzenie, że to, co robimy ma sens. Za każdym razem, kiedy "testowaliśmy" nasze piosenki w "terenie", mieliśmy możliwość sprawdzenia, które z nich są najbardziej uśmiechotwórcze, przejmujące, dobre aranżacyjnie. Było to dla nas ważne, bo przecież mieliśmy płytę do nagrania i szlifowania pod tym właśnie kątem.

fot. Adrian Czepczor

     Wszystko zaczęło się w maju. Na Akademii Muzycznej w Katowicach zarejestrowaliśmy perkusję. Nie do wszystkich jednak utworów, bo na niektóre chcieliśmy spojrzeć trochę inaczej, użyć elektroniki, choć może naprawdę nie mieliśmy do końca pomysłu, jak je zrobić. Potem sesja basu, poszła bardzo szybko i sprawnie, chyba najszybciej z całości instrumentów. Zaczęło się lato. Nasze utwory "The Oak" oraz "Disappointment" ukazały się na składankach "Sealesia 3" oraz "Mysłowice dobrze brzmiące..." Z powodu tej ostatniej zagraliśmy też w wymienionym wyżej mieście razem z innymi zespołami, których piosenki znalazły się na tej kompilacji. Natalia zaśpiewała też z Michałem Kowalonkiem z Myslovitz - i na koncercie i na ich najnowszej płycie "1.577".

fot. Adrian Czepczor

     W naszej pracowni zaczęło wrzeć i iskrzyć od nowych pomysłów. Grzesiek i Bartek nagrywali gitary, akordeony, klawisze po raz kolejny na Akademii. Wciąż jednak panował chaos. Pomagał nam Marcin Pawlukiewicz, który cały był muzyką i dźwiękami. Jego uwagi w procesie nagrywania i produkcji ułatwiły nam zadanie. Najbardziej podobały mi się momenty, kiedy zmieniały się dotychczasowe aranżacje niektórych utworów i dostawały one tym samym niezwykłej świeżości, czegoś nowego, fajnego i fascynującego. Zaczęłam nagrywać wokale i zrobiłam to bardzo szybko - w tydzień. Marcin i Grzesiek kazali mi wykrzesać z siebie takie emocje, które bardzo głęboko czekały na to, żeby móc się ujawnić. To było przeżycie niezwykle dla mnie pouczające, z którego wyniosłam wiele nowych spostrzeżeń. Przede wszystkim, doszłam do wniosku, że warsztat i emisja głosu są ważne, jednak nie najważniejsze. To, co buduje piosenkę leży znacznie głębiej i czasami potknięcia techniczne potrafią dopiero wydobyć to, czego się oczekuje od wokalisty - szczerości i naturalności.

fota wyrażająca skupienie

fota robiona lodówką

fota z rąsi z słit dziubkiem

     Miks utworów na naszą płytę przebiegał długo, co jest zrozumiałe. Grzesiek siedział na sali prób dosłownie całymi dniami i szlifował nasze "diamenty". My z resztą chłopaków przesiadywaliśmy z nim, zasłuchani i skupieni nad jego propozycjami. Najważniejsze było wtedy zaufanie i pewność, że rozumiemy się idealnie pod względem muzycznym. To jest wielkie szczęście spotkać na swojej drodze ludzi, którzy myślą o muzyce tak samo, którzy mają w głowie ten sam dźwięczny świat i potrafią odtworzyć go z głowy w piosenki. Grzesiu znalazł i wydobył z tych zarejestrowanych ścieżek gotowe utwory, ale także element je scalający. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy bać się elektronicznych elementów na płycie. Dodały one utworom tajemniczości, czegoś fajnego naszym zdaniem. Płyta stała się spójna i jesteśmy z niej zadowoleni. Na debiutanckim krążku znajdzie się 11 piosenek. Album zostanie wydany jeszcze w tym roku, lub na samym początku przyszłego.



     Obecnie przygotowujemy się do trasy, którą mamy nadzieję utworzyć wkrótce z naszą managerką Martą Piotrowską. Wszelkie informacje będą się pojawiały na bieżąco na naszym fejsie (http://www.facebook.com/natalielovesyouband) i tutaj oczywiście też! W składzie naszego zespołu zaszła zmiana personalna - na bębnach bębni teraz Michał Piszczek :) Z takim asortymentem mamy plan by podbić świat, więc świecie! BI REDI!!! :P

pracownia aktualnie - syf twórczy

fota ukazująca miłość i maj niu herstajl :P

     Mam nadzieję, że utrwalę w sobie zwyczaj wytwarzania dobrych rzeczy i wymagania od siebie samej więcej. Nie można rozwijać się leżąc na kanapie, albo narzekając, że się nie da zrobić czegoś, co bardzo by się chciało. To oczywiste oczywistości, ale czasami łatwo o tym zapomnieć. Wydaje mi się, że muszę mieć w środku małego jednorożca, który skacze po tęczy w moim brzuchu, bo nataliowa wyobraźnia i wytwarzane w niej małe marzenia są takie kolorowe i nierealne, że aż mam ochotę iść i je spełniać. Odważyłam się na to wszystko, co teraz się dzieje razem z chłopakami. A wydawało mi się, że to jest niemożliwe jak chodzenie po linie z zamkniętymi oczami... 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz