Podobno 21 dni zajmuje zakorzenienie pewnych zachowań w naszym życiu, by móc nazwać je zwyczajem. Ciekawe, że odzwyczajenie się od takiej rutyny jest banalnie proste. Weźmy chociażby rzucanie palenia - jeden papieros ma kolosalne znaczenie, kiedy wraca się z niepalenia do bycia nałogowcem, zjedzenie jednej kostki czekolady zawsze pociąga za sobą następne kęsy, a rozleniwienie im jest dłuższe, tym ciężej nam się z niego wygrzebać. Mam wrażenie, że bycie lepszym człowiekiem jest znacznie trudniejsze, niż uchodzenie za złego (przynajmniej w swoim własnym mniemaniu). A kierowanie się dobrymi zasadami znacznie mniej ciekawe, niż uleganie ZŁUDNYM pokusom...